NETMI Group
Sami o sobie mówią tak: „…maniacy informatyki i programowania, którzy żyją pozycjonowaniem. Osoby, które od kilku ładnych lat stworzyły dziesiątki strategii marketingowych online i offline. Ludzie związani z mediami lokalnymi i ogólnopolskimi. Doświa
Kiedy umówiłam się, by przeprowadzić wywiad, spodziewałam się spotkać długowłosego nerda w powyciąganym swetrze, zagubionego w realu, żyjącego w wirtualnym świecie swoich internetowych dokonań. Tymczasem – powitała mnie elegancka, urocza dziewczyna w towarzystwie kogoś, kto sprawia wrażenie właściciela sieci fitness i SPA – wysportowanego, uśmiechniętego, mocno osadzonego w otaczającej go rzeczywistości. Ona – to dyrektor wykonawczy firmy NETMI Group, Alicja Borowska. On – dyrektor generalny tej firmy, Michał Miś. Młodzi, piękni, energetyczni.
Firma im się rozrosła, osiągają wspaniałe wyniki, lada szelest wchodzą na giełdę. I ciągle są zarażeni pasją tworzenia, ciągle czerpią radość z tego, co robią, są bezpośredni, niebywale życzliwi. Po prostu – przesympatyczni.
Dlatego rozmowa, którą przeprowadziliśmy, nie była standardowym wywiadem. Czułam się jak przy kawie z dawno niewidzianymi znajomymi, choć było to pierwsze nasze spotkanie.
Dorota Ceran: Jak długo firma NETMI Group istnieje?
Michał Miś: Oficjalnie działamy od 2001 roku.
D.C.: Czyli osiągnęli już Państwo pełnoletność...
Alicja Borowska: Ale tak naprawdę chłopaki działali już od 1999 roku przygotowując się do rozruchu firmy.
Michał Miś: Tak naprawdę wszystko zrodziło się z pasji. Z miłości do informatyki, którą dzieliliśmy się z bratem już od dziecka. Bo muszę dodać, że z bratem bliźniakiem – Maćkiem, jesteśmy założycielami tej firmy. W ten sposób możemy realizować tę pasję a zarazem budować zabezpieczenie na przyszłość. Obaj skończyliśmy studia informatyczne. Choć ja najpierw studiowałem fizykę techniczną, informatykę i matematykę stosowaną tu w Łodzi. Brat z kolei prawo i administrację. A dopiero później obaj studiowaliśmy informatykę. I taka ciekawostka – na pierwszych zajęciach z informatyki zostaliśmy wyproszeni przez wykładowcę.
D.C.: ????
Michał Miś: Powiedział – macie piątkę i już więcej nie przychodźcie.
Alicja Borowska: I nie zadawajcie głupich pytań...
D.C.: Aaaa, to trochę tak, jak z uczniem w zerówce, który już zna wszystkie literki i przeszkadza pani w uczeniu pozostałych uczniów w klasie, bo się nudzi.
Michał Miś: Wracając do naszej firmy - muszę przyznać, że nie przewidywaliśmy, że rozwinie się do takich rozmiarów, jakie osiągnęła w chwili obecnej.
D.C.: Co Pan ma na myśli, mówiąc o rozmiarach firmy?
Michał Miś: Myślę tu o wartości spółki, która wynosi około osiemdziesięciu milionów złotych. W przyszłym roku wchodzimy na giełdę. Szykujemy otwarcie spółki akcyjnej. Ponadto otwieramy swoje przedstawicielstwo w Dubaju. Zostaliśmy tam zaproszeni przez agencję reklamową obsługującą rodzinę królewską.
Alicja Borowska: Rodzina królewska – ale pozycjonowanie u nich leży...
Michał Miś: No właśnie, Alicja wspomniała o pozycjonowaniu, a to jest w naszej pracy najważniejsze.
D.C.: Czyli co? Wytłumaczmy Czytelnikom, czym jest pozycjonowanie.
Michał Miś: Wszyscy znamy takie narzędzie jak wyszukiwarka Google. Korzysta z niej 97% użytkowników internetu. Można powiedzieć, że jest to monopol. Choć niby monopol nie jest zgodny z prawem...
D.C.: No właśnie. Działa przecież ustawa antymonopolowa.
Michał Miś: No tak, są w związku z tym także inne przeglądarki ale i tak użytkownicy najczęściej korzystają z Google. I nasza firma jest odpowiedzialna za to, by w wyszukiwarce Google osoba, która szuka danej firmy znalazła ją na jak najwyższej pozycji.
D.C.: Na przykład – szukam sobie w Google okularów…
Michał Miś: Sklepów z okularami są tysiące. A na pierwszej stronie Google jest tylko dziesięć miejsc. I dopiero kolejne podstrony. I my jesteśmy odpowiedzialni za to, by konkretna firma była przynajmniej na pierwszej podstronie. Na pierwszej, drugiej czy trzeciej pozycji.
Alicja Borowska: Samych producentów czarnych okularów może być mnóstwo... A tu chodzi o to, żeby fraza „czarne okulary” na pierwszym miejscu należała do tego producenta, który podpisze z nami umowę. Żeby był w pierwszej dziesiątce.
Michał Miś: Przeważnie wszyscy wchodzimy na pierwszą podstronę. Rzadko na drugą. A na trzecią czy czwartą – prawie nigdy. I właśnie nam klienci płacą za to, żeby znaleźć się na tej pierwszej.
Alicja Borowska: I nie chodzi tu linki sponsorowane, o reklamy, które są na samej górze strony. Oczywiście, na życzenie klienta też możemy to zrobić, ale to nie o to chodzi. Nasza praca ma przynosić długofalowe działanie. Ono nie daje natychmiastowych efektów, ale efekty długotrwałe.
Michał Miś: Z tym, że my tak od razu nie umieścimy firmy klienta na samej górze.
D.C.: Dlaczego?!
Alicja Borowska: Dajmy na to, mamy do czynienia z producentem spódnic. I mamy na stronie Monnari, Allegro itd. To nie przeskoczymy ich tak od razu.
Michał Miś: Dam taki przykład. Powiedzmy, że przy Piotrkowskiej pod jakimś numerem jest sklep. I chcielibyśmy w nim zrobić dwa lokale. Przedzielimy go więc na pół. W Google jest dziesięć miejsc na pierwszej podstronie. I co byśmy nie zrobili, nie będzie ich więcej. Nie podzielimy ich tak, jak lokalu na Piotrkowskiej. Żeby kogoś umieścić, kogoś musimy usunąć z jego miejsca.
D.C.: A on co wtedy na to?
Michał Miś: No nic, bo my nie robimy niczego złego. Nie robimy niczego, co kłóciłoby się z polityką Google. My działamy na zasadzie White SEO, wszystko zgodnie z prawem. Zresztą, gdyby było coś nie tak, Google natychmiast zbanowałoby taką stronę.
Alicja Borowska: Na naszą niekorzyść.
Michał Miś: Przychodzą do nas firmy, których nie stać byłoby na takie reklamy, jakie ma na przykład Selgros czy Castorama, czyli firmy które wydają na to miliardy.
Alicja Borowska: Dobra strona internetowa, dobrze zoptymalizowana – to także to, co im oferujemy. Google ma kody, które lubi, lubi wyjustowane teksty, fajnymi frazami podpisane zdjęcia... to wszystko lubi Google i my to robimy. Często od początku. Bo lepiej jest stworzyć coś od nowa niż grzebać w starej stronie klienta.
Pozycjonowanie i dobra strona to jest podstawa. Jak to zrobimy, to możemy już później zainwestować w reklamy radiowe. Też możemy pomóc w ich realizacji. Ale jednak głównie się koncentrujemy na pozycjonowaniu.
Powiem tak, jeśli ktoś chce mieć u nas stronę i pozycjonowanie, może liczyć na kompleksową obsługę marketingową: ulotki, długopisy, plakaty itd. Odwrotnie nie. Samych gadżetów reklamowych bez tego, co jest z naszej strony usługą podstawową, nie można u nas zamówić. To byłoby po prostu nieopłacalne dla nas.
D.C.: Każdy może przyjść do Państwa firmy, nawet właściciel najmniejszego biznesu?
Michał Miś: Tak. Z tym, że wtedy pozycjonowanie musi się odbywać stopniowo. Klient nie zapłaci nam złotówki za to, że jest na drugiej stronie Google. Jak już dokonamy tego, że znajdzie się na pierwszej, dopiero wówczas zaczynamy zarabiać.
D.C.: Czyli firma płaci dopiero wówczas, jak sama na tym zarobi? Na swojej dobrej pozycji?
Alicja Borowska: Jak odpowiednio obsłuży swoich klientów i na tym zarobi... Dopiero wówczas.
D.C.: No ale... w tej sytuacji Państwo wiele ryzykują.
Michał Miś: I tak, i nie. Kiedy klient zarabia, my też zarabiamy.
Ciąg dalszy...