KLUB500 - Łódź | Stowarzyszenie Właścicieli Prezesów i Dyrektorów Firm
KLUB500 - <!--Łódź | Stowarzyszenie Właścicieli Prezesów i Dyrektorów Firm-->
KLUB500 - <!--Łódź | Stowarzyszenie Właścicieli Prezesów i Dyrektorów Firm-->

WYWIAD

Rozmawiamy z Józefem Szmich, założycielem firmy DELIA COSMETICS


Fot.: Archiwum DELIA COSMETICS

DELIA COSMETICS to polska spółka rodzinna, która w tym roku obchodzi jubileusz dwudziestolecia. Została założona przez Józefa Szmich, chemika, który już podczas studiów uznał temat produkcji kosmetyków za interesujący.  Pierwszym produktem firmy był rozjaśniacz do włosów “Biała henna”.
Kosmetyki Delii znane są na całym świecie – na Bliskim i Dalekim Wschodzie, w Afryce, Azji, Ameryce i oczywiście w Europie.
Delia Cosmeticsjest członkiem Stowarzyszenia Klub 500-Łódź.
 

Fot.: Archiwum DELIA COSMETICS

Dorota Ceran: Skąd pomysł na firmę produkującą kosmetyki?

Józef Szmich:Jako pracownik naukowy i nauczyciel akademicki Politechniki Łódzkiej zajmowałem się kosmetykami – więc wybór padł na tę branżę. Poza tym mieszkałem w Łodzi, mieście o ogromnych tradycjach kosmetycznych.  Na początku założyłem spółkę z trzema kolegami, ale po jakimś czasie tak mnie to zafrapowało, wciągnęło, że postanowiłem sprzedać udziały w tamtej spółce i założyć swoją firmę. To były czasy transformacji i trzeba było brać sprawy w swoje ręce. A nie było niczego. Zaczęliśmy więc najpierw produkować rozjaśniacz do włosów, którego recepturę opracowałem pracując na Uczelni. Potem kupiłem budynki za udziały sprzedane w tamtej spółce. I tak to się zaczęło... Krok po kroku, krok po kroku doszliśmy do tego miejsca, w którym jesteśmy teraz: obok rynku polskiego eksportujemy na siedemdziesiąt parę rynków. To jest całkiem sporo.  Ponadto robimy produkcję kontraktową, cojest dużym wyzwaniem, ponieważ  realizujemy dla naszych klientów to, co oni sobie wymyślą, a my nadajemy temu ostateczną formę.
            Rynek kosmetyczny w Polsce rozwija się świetnie. Jest u nas około trzystu liczących się firm tej branży i wśród nich są wszystkie światowe koncerny. Polska jest krajem, gdzie roczna wielkość produkcji wynosi ponad sześć miliardów euro, z czego ponad 50% trafia na eksport.
            Konkurencja jest olbrzymia, czego pozytywnym aspektem dla konsumentów jest zmuszanie producentów do dbania o wysoką jakość produktów, przy niskiej cenie wyrobów.
My wyróżniamy się tym, że   udało się stworzyć firmę nie tylko przyjazną dla naszych klientów, ale także dla naszych pracowników. Ze szczególną uwagą zwróconą na kobiety. DELIA jest przecież kobietą… Naszym pracownikom, w tym kobietom  stanowiącym ponad 85% załogi, staramy się zapewnić dobre warunki pracy. Jako regułę traktujemy fakt, że kobiety mogą zawsze liczyć na zatrudnienie po powrocie z urlopów macierzyńskich i wychowawczych. Przychodząc do nas, zazwyczaj zostają do emerytury.

Kto wymyślił nazwę?
            Ja. Chciałem, żeby dobrze się kojarzyła i tak samo brzmiała w obcych językach.Mamy bardzo szeroką ofertę wyrobów sygnowanych brandami: Delia Cosmetics, Cameleo i Dairy Fun.
 

Fot.: Archiwum DELIA COSMETICS

Czy obecnie jest dobry czas na zakładanie firm?
            Dzisiaj biznes jest trudniej założyć niż wtedy, gdy powstawała DELIA, bo w większości miejsca na rynku są już pozajmowane. Ale tym bardziej trzeba dbać o ludzi. Dając im pracę trzeba dbać również o etyczną stronę prowadzenia biznesu. Społeczna odpowiedzialność przedsiębiorców jest bardzo istotna. To działa na zasadzie – jeżeli możesz, podziel się. Firmy kosmetyczne, takie jak DELIA, są wręcz predystynowane do tego. My wspieramy kilkadziesiąt organizacji społecznych. Naszymi największymi beneficjentami są: Fundacja Gajusz, Fundacja Piękniejsze Życie, Caritas.W 2017 roku zostaliśmy uhonorowani ogólnopolskim tytułem Dobroczyńca Roku w kategorii średnich firm.           
            Czy teraz jest trudniej przedsiębiorcom? W biznesie zawsze jest trudno. Moim zdaniem dobrą analogią jest kolarstwo gdzie  trzeba cały czas pedałować, bo jak na chwilę się przestanie, to zaraz dogoni nas czołówka, potem peleton, a potem to już jesteśmy outsajderami. To naprawdę ciężki kawałek chleba, choć wszystkim się wydaje, że przedsiębiorca śpi na walizkach wyładowanych pieniędzmi. Tymczasem trzeba nieustannie pracować, by dorównać konkurencji, być czujnym wobec tego, co oferują wielkie sieci, które potrafią narzucić dołujące producentów ceny. Ponadto ostatnie zmiany ustawodawcze dotyczące rynku pracy negatywnie wpłynęły na dostępność pracowników na rynku. Myślę, że obniżenie wieku emerytalnego i dodatek 500+ spowodowało brak rąk do pracy na rynku. Czytamy, że w przyszłym roku na emeryturę przejdzie 85 tysięcy osób więcej niż wejdzie na rynek pracy. Na szczęście, zmniejszył się strumień emigracji zarobkowej Polaków. Nawiasem mówiąc często wcześniejsze odejście na emeryturę oznacza, że jest ona w niewystarczającej wysokości. Szczególnie dotyczy to kobiet. Kobiety pracują krócej (bo wcześniej odchodzą na emeryturę) i krócej płacą składki gromadząc niższy kapitał początkowy, a zazwyczaj żyją dłużej – mają więc ok. 40% niższe emerytury niż mężczyźni. To głównie jest przyczyną, że po przejściu na emeryturę dalej pracują na etacie. Drugim powodem, dla którego kobiety chcą kontynuować zatrudnienie są „względy towarzyskie”. Dzisiaj 60 lat to nie jest taki wiek dla kobiety, powyżej którego chciałaby być stereotypową „babcią”.

Jednak wspomniał Pan o brakach pracowników. Czy korzysta Pan z pracowników – obcokrajowców?
            Staramy się zatrudniać Polaków, ale doraźnie korzystamy z usług Agencji Pracy Tymczasowych, którzy najczęściej oferują cudzoziemców. W Polsce grupą najliczniej dostającą zatrudnienie są Ukraińcy. U siebie drastycznie mało zarabiają, są to kwoty rzędu 300 zł miesięcznie, przy podobnych do polskich cenach produktów. Najlepsi pracownicy z Ukrainy to kobiety, bądź małżeństwa i pary. Samotni mężczyźni charakteryzują się niskim stopniem odpowiedzialności i brakiem inicjatywy.
Ale teraz zaczynają coraz częściej znajdować zatrudnienie pracownicy z takich krajów jak Indie, Pakistan, Bangladesz. Hindusi, podobnie jak Polacy są obdarzeni zmysłem informatycznym i stanowią dobrze płatną kadrę. Podpisują zazwyczaj kontrakty na dwa lata i naprawdę można na nich polegać, co nie zawsze sprawdza się w odniesieniu do Ukraińców.

Czy jako firma kosmetyczna starają się Państwo wyznaczać trendy, czy działacie zgodnie z trendami  światowymi?
            Jesteśmy jednak zbyt małą firmą, by trendy kształtować. Raczej idziemy z duchem czasu, starając się robić kosmetyki taniej i lepiej niż koncerny. W oparciu o bardziej wyspecjalizowane i krótsze serie.

Co jest modne aktualnie?
            Teraz wszystko musi być koniecznie organiczne i bio. Te wszystkie tendencje najlepiej było widać podczas tegorocznych targów branży kosmetycznej w Bolonii. Polska jest tam znaczącym graczem. Kiedy pojechaliśmy tam po raz pierwszy w 2004 roku były tam tylko dwie polskie firmy. Teraz było ich 164! Bo my w Polsce mamy tradycje kosmetyczne. Mamy wspaniałe kadry. Nasze tradycje polskie to przecież chociażby Max Factor,  Helena Rubinstein... a i PRL dołożył się do tego. W ramach międzynarodowego podziału pracy my w Polsce mieliśmy produkować właśnie kosmetyki. Słowacy – czołgi, Ukraina – haubice, a my - kosmetyki… Każda Rosjanka znała perfumy „Być może”. Na rosyjskim popycie ładnych parę firm wyrosło... i my też.
Naszym hitem jest stworzona przez nas doskonała henna do brwi i rzęs. I tu wyznaczamy trend. Staramy się, by henna była jednoskładnikowa, bez osobnego utleniacza. Ponadto jesteśmy jednym z nielicznych producentów odsiwiaczy do włosów. I to są produkty dla mężczyzn. Udało się nam opracować taką formułę, że odsiwiacz działa po minucie, dwóch. Odsiwiacze robi się dla brunetów, szatynów.
            Przyjęta idea znakomicie sprawdziła się dla bród i wąsów. Są narody, szczególnie Arabowie, którzy przywiązują do wyglądu zarostu ogromną wagę. Bo skoro spod turbana niewiele więcej poza brodą i wąsami widać, to mężczyźni czarnym zarostem chcą podkreślić swoją witalność i męskość. Dlatego tak ważne są dla nas coroczne targi kosmetyczne w Dubaju. Tam właśnie zrobiliśmy z tymi produktami furorę. I tu, można powiedzieć, wyznaczyliśmy trend.
 

Fot.: Dorota Ceran

W jaki sposób Państwa kosmetyki są testowane?
             Najpierw trzeba to wszystko wymyślić i opracować technologię. Mamy trzy zespoły badawcze: kosmetyków pielęgnacyjnych, kolorowych (makijaż) i przeznaczonych do włosów. Późnej robimy badania dermatologiczne, które zlecamy wyspecjalizowanym firmom. Po pierwsze kosmetyki muszą być przyjazne dla skóry i ciała, po drugie, muszą spełniać właściwości użytkowe. To oczywiste, że muszą być badane przez dermatologów i innych specjalistów. Na przykład - by badać działanie farb do włosów, najpierw robimy badania na sztucznych włosach, a następnie na włosach naturalnych pozyskanych od fryzjerów.
Następnie kosmetyki testowane są przez ludzi, tzn. wybraną grupę probantów.

Milena Malinowska:Jestem z wykształcenia chemikiem. W firmie przeszłam przez wszystkie etapy zaczynając od produkcji. Teraz pracuję w laboratorium kosmetyki kolorowej przygotowując nowe receptury. Czasami, żeby uzyskać oczekiwany efekt, muszę zrobić kilkadziesiąt prób. Sprawdzamy, czy produkt jest stabilny – czy masa się nie rozwarstwia, czy nie traci koloru, zapachu. To wszystko uważnie obserwujemy. W naszym laboratorium  tworzymy pomadki, błyszczyki, eyelinery, podkłady, fluidy, bazy, korektory, peelingi olejowe (to moja ulubiona działka). W tej chwili właśnie pracuję nad peelingiem do twarzy. I tę maleńką próbeczkę, którą tu uzyskujemy, musimy później przełożyć na skalę produkcyjną – na jednorazowy wsad od kilkuset do 1000 kg.
 

Fot.: Archiwum DELIA COSMETICS
Milena Malinowska – druga od prawej

Czy zwraca Pan uwagę na makijaż u pań, z którymi Pan rozmawia?
Tak. To już jest skrzywienie zawodowe. Patrzę na paznokcie – czy to są hybrydy czy nie? Czy jeden palec jest pomalowany na inny kolor? Czy kolory włosów idą w czerwienie, rudości czy jeszcze inne  kolory? No, ale to normalne. Szewc też patrzy na to, w jakich butach ludzie chodzą.

Tak czułam. Dlatego przed przyjściem do Pana Prezesa robiłam makijaż szczególnie starannie…  Panie Prezesie, 20 lat firmy to okrągły jubileusz. Czego można firmie życzyć, poza sukcesami na rynku?
             Firma jest w trakcje sukcesji. Syn – Karol ją przejmuje, więc należy życzyć, by wszystko poszło we właściwym kierunku. Jestem pewien, że tak będzie. Syn nauczył się firmy, będąc tu przez dziesięć lat zatrudnionym. Jest doskonale przygotowany. Zna biegle języki: angielski, hiszpański i niemiecki, co znakomicie ułatwia mu kontakty z kontrahentami zagranicznymi. Przygotowanie informatyczne i pięcioletnia praktyka w dużej firmie doradczej pozwala mu osiągnąć sukces w zarządzaniu firmą w oparciu o współczesne standardy.

Życzymy zatem samych sukcesów – także po sukcesji.

powrót
Zostań członkiem Certyfikacja Menedżerów więcej


Nagroda Klubu 500

Nagroda KLUBU 500-ŁÓDŹ jest wyróżnieniem dla autora najlepszej pracy magisterskiej w danym roku akademickim, dotyczącej zagadnień biznesowych, napisanej na Wydziale Organizacji i Zarządzania Politechniki Łódzkiej oraz Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.

Certyfikacja menedżerów

Celem głównym procesu Certyfikacji Menedżerów jest troska o rozwój gospodarczy regionu łódzkiego poprzez doskonalenie kadr menedżerskich, które są najważniejszym czynnikiem sukcesu gospodarczego.